środa, 23 listopada 2016

wybór

Pytanie zasadnicze jest takie co masz w warunkach zabudowy lub planie zagospodarowania. Jesli tam jest napisane, ze szambo a oczyszczalni nie wolno, to jest mala szansa ze to przeskoczysz. Zwlaszcza ze piszesz o kopczykach u sasiadow czyli domyslam sie ze warunki gruntowe nie rozpieszczaja. Po za tym, to ze sasiedzi oczyszczalnie maja nie znaczy jeszcze ze MPZP lub WZ je dopuszczaja. Ten kraj samowolka stoi. Jesli mozesz zainstalowac oczyszczalnie to formalnie powinienes zmienic wydane pozwolenie na budowe. Tego pewnie by chcial urzednik. Bylo jakkolwiek pare wyrokow NSA o tym, ze skoro na oczyszczalnie nie trzeba pozwolenia na budowe (robi sie to na zgloszenie), a z zasady dzialania oczyszczalnia jest czymsz lepszym, bardziej ekologicznym od szamba, to zmiany pozwolenia nie trzeba. Mozesz swojemu urzednikowi pomachac takim wyrokiem przed nosem, zeby byl swiadomy interpretacji na najzyzszym szczeblu. Moze sie ugnie. Jak nie ugnie to czeka Cie dluga droga odwolan i sadow. Pewnie nie warto.A od strony papierkowej jest tak, że decyzję podejmuje starostwo, ale na podstawie MPZP uchwalonego przez gminę. Inaczej mówiąc w gminie będą wiedzieć, jaką decyzję podejmie starostwo. Myślę, że w ciągu kilku dni będę wiedział co i jak. Skoro już ktoś tu zagląda, to powiedzcie jeszcze proszę, czy BIO-HYBRYDA 2500 (ze studnią chłonną) EKOPOLU to w miarę rozsądny wybór? W miejscu posadowienia studni tylko piach piach piach, na 2 metry w głąb piasek jak mąka.... Przebrnąłem przez wiele wpisów na FM, w tym przez wątek "ranking POŚ" mający blisko 50 stron i generalnie ta 'hybryda' jakoś mi przypadła do gustu Nie jestem całkiem pewien, czy prościej będzie tak jak radzi Jastrząb. Najlepiej zrób telefon do właściwego wydziału w starostwie i spytaj, bo co urząd to obyczaj. Jak każą uzyskiwać nowe pozwolenie na budowę, to zrób jak wyżej. Ale może powiedzą, że wystarczy zgłoszenie zmiany, albo tylko wpis w dzienniku budowy (chyba jestem przesadnym optymistą). Mysle ze prosciej zrobic tak. Dokonczyc budowe z szambem. Przynajmniej na papierze. Zrobic odbior domu. A potem zglosic budowe oczyszczalni.

piątek, 26 sierpnia 2016

instalacje

Zmień sposób sterowania, a rozwiążą się wszystkie Twoje problemy. Z tego co piszesz wnioskuję, że pompa sterowana jest pogodowo - wstaw termostat w podłogę lub powieś na ścianie i steruj temperaturą posadzki lub powietrza, wtedy pompa będzie pracowała tak długo, aż osiągnie pożądany przez Ciebie efekt.tak, pompa jest sterowana pogodą ale zmiana temperatury na zewnątrz powoduje przestawienie krzywej grzewczej powrotu czynnika z CO. Czyli tak naprawdę Pompa ciepła wyłącza się lub włącza podczas odczytu temperatury powracającej wody z podłogówki. Z własnego doświadczenia wiem, że korygowanie nastawami, czy to biegiem obiegówki, czy krzywymi nie przynosi oczekiwanych rezultatów, Może gdy GZ jest idealnie zaprojektowane, wykonane i zrównoważone to by to działało, budowa przyłącza wodno-kanalizacyjnego ale ideały rzadko się zdarzają U mnie na pogodówce również często się załącza i wyłącza - po przejście na sterowanie termostatem - sprężarka startuje 2x na dobę. Przejście na sterowanie termostatem nie niweluje również korzyści sterowania pogodowego, bo te dwie funkcje działają równolegle - termostat daje jedynie sygnał do uruchomienia i zatrzymania urządzenia, a samym procesem grzania steruje nadal sterownik pogodowy - przynajmniej u mnie tak to działa. Termostat zewnętrzny jest tylko swoistym kagańcem włączającym i wyłączającym PC w trybie ogrzewania w zależności od nastawy czasu i temperatury (nie dotyczy grzania wody użytkowej). ON - OFF i tylko tyle. Cała reszta link , również praca pompy obiegowej, sterowana jest układem logicznym PC. W ramach tej logiki istotne są parametry pracy agregatu, w tym nastawa temperatury zasilania, przepływ, temp. zewnętrzna, wilgotność itp.. W zakresie tych parametrów można przyjąć różne strategie eksploatacji PC; np. "raz a dobrze" lub "małymi krokami do celu". Na tym forum panuje koncepcja - powielona z dawnych czasów pomp gruntowych ON OFF, że sprężarka ma pracować długo, rzadko i ostro. Era inwerterów nie przyniosła zmiany podejścia. Chodzi mi o to że jeśli jest za szybki obieg w podłogówce gdy pompa grzeje, woda płynąca w podłodze nie zdąży oddać swojej temperatury do posadzki i wraca do PC cieplejsza niż sama posadzka. Pompa Ciepła odczytuje temperaturę cieczy ( czyli ustawioną na podstawie pogodówki ) i wtedy się wyłącza. Ponieważ posadzka jest niedogrzana temperatura w instalacji CO osiąga temp. podłogi i znów pompa się włącza

pompa

poziom 1 - nie dogrzane pomieszczenia najdalej położone od listwy . poziom 2 - znacznie lepiej ale jeszcze jest delikatna różnica temperatur. poziom 3 - jest ok. W zależności od oporów hydraulicznych górnego źródła, których nie podałeś (długość najdłuższej pętli OP, itp), z dużym prawdopodobieństwem można domniemać, że pompka może być za słaba. Może trzeba było rozważyć Wilo Yonos 1/8. Podaj może jaka pompa była zainstalowana poprzednio, wtedy będzie można coś domniemywać. Wymieniłem pompkę cyrkulacyjną na energooszczędną, która przy tych samych parametrach ma o połowę mniejszy pobór prądu. stara pompka była bardzo podobnych parametrów Wilo RS25/6-3C. Ale ja nie twierdze że pompka obiegowa jest za słaba. Tylko wręcz odwrotnie, że jeśli jest ustawiona na maxa to nie zdąża się nagrzać posadzka a ciepła woda ( przy tak szybkim obiegu nie zdąża się wychłodzić ) i pompa ciepła odczytuje że posadzka ma już ustaloną temperaturę i wyłącza się. I dlatego mam wrażenie że Pompa ciepła przynajmniej ze 2 razy częściej się załącza i wyłącza. Może serwis separatorów zobrazuje to na przykładzie ( Przy ustawieniu pompki obiegowej na poziom 2 pompa ciepła pracuje tylko raz na dobę przez 6 godz. Natomiast przy ustawieniu na poziom 3 pompa ciepla włącza się i wyłącza trzy kronie na dobę tylko że pracuje po 2 godz. co na całą dobę wychodzi i tak 6 godz. ) Po zamontowaniu i ustawieniu na max ( porównywalnie do poziomu 3 w starej pompce ) zauważyłem że pompa ciepła częściej się włącza i wyłącza ale za to krócej chodzi. Czas sumaryczny dobowy pracy pompy raczej się nie zmienił. ja nie mówię o C.O.W tylko o CO. Jeśli jest różnica pomiędzy nazwą cyrkulacyjna i obiegowa to przepraszam. Wymieniłem pompę obiegową znajdującą serwis separatorów się wewnątrz pompy ciepła na WILO 25/1-6. I teraz moje pytanie brzmi, która opcja jest lepsza : a) popa ciepła włącza i wyłącza się częściej, ale jest na całej długości równomiernie podłoga nagrzana ? b) szukam optymalnej pracy pompki cyrkulacyjnej tak aby dogrzewało wszystkie pomieszczenia ale żeby pompa ciepła rzadziej się włączała ? ( tylko pewnie przy tym ustawieniu na początku każdy obieg, pętla będzie bardziej dogrzany niż na samym końcu ). Co o tym sądzicie ?

piątek, 8 lipca 2016

podwaliny

Po pierwsze nie eurosceptyk, tylko zagorzały przeciwnik biurokratycznej machiny EU, chcącej decydować o sprawach, o których komunistom z RWPG się nigdy nie marzyło. Podobieństwa miedzy eurokomuną sowiecką a eurokomuną brukselską są nader widoczne dla wszystkich, którzy oczy mają otwarte. Rozpęd dzisiejszych eurokołchoźników przestał mieć cokolwiek wspólnego z ideami założycieli Wspólnoty Europejskiej. Robert Schuman w grobie się przewraca jak widzi te parady pod jego patronatem. Demokracja europejska jest fikcją, jest całkowitym zaprzeczeniem i karykaturą tego, o czym marzyli zwolennicy Europy bez granic, gdy kładli chrześcijanskie podwaliny pod wspólny europejski dom.Ktoś tu wspomniał o ruskiej propagandzie, a ja myślę, że nasza,torby papierowe rodzima inspirowana przez wiadomo kogo (tego co mu loda robimy) też ma się dobrze; ostatnio głośno o amerykańskich szpiegach w Niemczech, a u nas widziałem gdzieś taki tytuł: Rosja wzmaga działalność szpiegowską. Nasi odwracają głowy od wpadek amerykańskich, a za to widzą, a raczej imaginują sobie ruskich szpiegów wszędzie dokoła.„Partia Quebecku – jeślibyś Ortequ tego nie wiedział – przegrała kwietniowe wybory nie dlatego, że była za mało profrankońska, a dlatego, że w okresie gdy rządziła samodzielnie, nie potrafiła zapewnić mieszkańcom prowincji europejskich (no – amerykańskich) standardów. Partia Quebecu skuliła ogon pod tyłek i zamiast tworzyć separatystyczny rząd weszła w koalicję z liberałami Philippe Couillarda, który od miesiąca jest nowym premierem Quebecu. Ale po co ja Ci to piszę, skoro Tyś Kanadyjczyk ” Dobrze zes sie na koniec polapal iz bzdury sadzisz.. Partia Québécois przegrala kwietniowe wybory nie dlatego ze czegos tam nie potrafila zapewnic komus tylko dlatego, ze chciala zapewnic za duzo. Bo chciala, po raz trzeci, dac quebeckim frankofonom nastepne, trzecie referendum separatystyczne oraz nowego separatyste-miliardera Pierre Karl Péladeau. Péladeau jest prezydentem i CEO medialnego konglomeratu Quebecor. Taki medialny krol czekoladowy on jest. Poroszenko jakby. To on polozyl na lopatki separatystystyczna partie w ostatnich wyborach. Jesli zas o cyfry chodzi to one takie sa. Separatysci doszli do MNIEJSZOSCIOWEJ wladzy w 2012 roku, zdobywajac tylko 54 miejsc w 125-osobowej legislaturze prowincjonalnej. Wybory 2014 byly dazeniem do wladzy WIEKSZOSCIOWEJ. I dokladnie tak sie stalo. Tyle tylko, ze te wiekszosciowa wladze zdobyla, z powrotem Liberalona Partia Quebecu, zagarniajac 70 miejsc ze 125-u. Wciaz mowimy tu tylko o rzadzie prowincjonalnym. Rzad federalny Kanady to zupelnie inna broszka. Bo to rzad federalny trzyma calosc kanadyjskiego panstwa za grzywe. Podczas gdy na Ukrainie nic takiego nie ma. Tam weszli Amerykanie, z Majdanem wyprodukowanym przez PNAC panstwa Kagan-Nuland. I dali kilkunarodowej Ukrainie nacjonalistycznego, antyrosyjskiego prezydenta Poroszenke. Ktory przez 8 ostatnich lat byl na liscie placy State Departament USA. O mozliwosci rzadu FEDERACYJNEGO na tej kilkunarodowej Ukrainie nikt jakos nie chce rozmawiac. Woiec gdzie ty analogie jaks widzisz pomiedzy Ukraina i Kanada? No gdzie? To jest ciężka choroba i do tego nieuleczalna papierowe torby. Wiara w księdza, albo inne świecidła kościelne nazywane katolicyzmem i miłość do wielkiego brata zza oceanu. I oczywiście nienawiść do ruskiego – bez powodu. A raczej z powodu polskiego narcyzmu i kompleksów – dwa w jednym. Widzieliście jak Putin razem z Merkel oglądali piłkę? Nie poskręcało was z wściekłości? To ostatnie do najprawdziwszych Polaków oczywiście. Prawda kole w oczy? boli, uwiera, nie daje spokojnie żyć eurokołchoźnikom..? Dla Ciebie to może być czarny PR, ale dla bardzo wielu trzeźwo myślących Polaków jest to prawda, której żadne sztuczki propagandowe fanatyków eurokołchozu nie są w stanie przysłonić.

polemika

Zanim byłbym w stanie przystąpić do polemiki z Tobą, proszę wyjaśnij co znaczyły 5 miliardów dolarów pani Nuland i F…the EU, jakie znaczenie ma Brzezińskiego „Wielka szachownica”. Co oznacza wybór oligarchy na prezydenta i rola prywatnych oddziałów Azov Batalion Kołomyjskiego. Jaką rolę na Ukrainie odgrywają najemnicy Blackwaters, doradcy CIA, USAID, absolwenci Legionowa, room escape Warszawa polskie oddziały dywersantów „Kaukaz” i terrorystyczne szwadrony śmierci Prawego Sektora. Inaczej nie ma o czym mówić. Jeśli to do mnie, to obśmiałem się jak norka. Siedzę w Polsce całe życie, bo tak wybrałem i żadna żona na to nie miała najmniejszego wpływu. Przez całe swe dorosłe życie w tej cholernej Polsce pracowałem, a przez 20 lat (od 1990 roku do przejścia na emeryturę) tworzyłem – razem z innymi „podspódnicowymi”, jak piszesz – podwaliny pod samorządność na poziomie gminnym, powiatowym i wojewódzkim. Znaczy się podwaliny pod budowę społeczeństwa obywatelskiego. Gdyby nie spora grupa (około 50 tys. w pierwszej kadencji samorządu terytorialnego i około 30 tys. nowych w drugiej – radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, plus kilkusettysięczna armia urzędników, którzy musieli się samorządu nauczyć) to Polska byłaby dziś na poziomie Ukrainy. o tym już kilka razy, że na terenie Ukrainy ścierają się obecnie (oprócz armii Ukrainy) najemnicy i z Rosji i z tzw. Zachodu. A zachód to i amerykańskie prywatne oddziały Blackwaters i doradcy CIA (doradcy rosyjskiej SWR FR też) i polscy (litewscy, czescy i cholera wie jacy jeszcze) najemnicy (ex wojskowi walczący dla kasy) i Oddziały Śmierci Prawego Sektora pewnie też. Co do room escape Warszawa absolwentów Legionowa i polskich oddziałów dywersantów „Kaukaz”, to jest to propaganda rosyjska. Podobna do tej o przybijanych do drzwi za rączki i nóżki dzieciach w Słowiańsku. Nawet Rosjanie w to nie wierzą.A niechby nawet na Antyle! Byle jak najdalej od rządzenia Polską, byle już dalej escape room nie okradał Polaków, nie zadłużał III RP i i nie czynił z niej dziewczynki na niemieckie posyłki, gotowej ustami Sikorskiego błagać Niemcy o bardziej zdecydowane wzięcie Europy za pysk. W końcu jakaś nagroda od kanclerzyny Merkel mu się należy za wierną służbę. Udało mu się rozwalić finanse Polski i zrobić z niej zaplecze dla niemieckiej gospodarki, to może uda mu się rozwalić eurokołchoz, o którym tak marzą niegdysiejsi zwolennicy kołchozowego ustroju. Oczywiście, trzeba być realistą. Hurraoptymizm eurokołchozowy nie jest tu dobrym doradcą, a realizm podpowiada, że PO bez Tuska rozwali się jak domek z kart, czego D. Tusk jest świadom, jak mało kto. W efekcie tego kolapsu, smród odsłoniętego szamba, które zakrywa dzisiaj Platforma byłby nie do wytrzymania. Eurokolchozowy parasol bezpieczeństwa dla d. Tuska od wdzięcznej A. Merkel byłby niewygórowaną ceną za koniec tej zdeprawowanej i zdemoralizowanej partii. Z tego mozna by się jedynie radować. tyle tylko, że trąbienie o „europejskich” szansach Tuska w gronie kołchoźników to jedynie pobożne życzenia, którym na przeszkodzie stoją zagrożone interesy utracjuszy, gdyby doszło do wyeksportowania DT do Brukseli, a którzy traktują Polskę od ćwierćwiecza jak folwark dla swoich na zasadzie: łapaj szybko i ile się da. Ja pomieszkuje a to w Australii, a to w Indiach, a to Chinach, Arabii, Niemczech itd. Ja, wyobraź sobie też. Krócej, co prawda, ale równie intensywnie. Zjeździłem służbowo ładny kęs świata, a obecnie mam ogląd naszej Umęczonej i Najjaśniejszej z perspektywy patrzenia oczkami najstarszej córki (Australijki), młodszej córki (mieszka w Anglii), syna (Wiedeńczyka) i najmłodszej córki (ukończone studia w USA). Jestem i byłem (najmłodsza mieszka z nimi) na co dzień z dzieciakami korespondencyjnie (facebook) a kontakty osobiście mam kilka razy w roku, jeżdżąc do nich. Fakt, że do Australii najrzadziej.

biurokracja

Rada Europy, Rada Europejska, Rada Unii Europejskiej… Jak widać brakuje słów do nazywania tej biurokracji, nic więc dziwnego, że każdemu wszystko się myli (a może o to chodzi?) i zwykły obywatel nie ma pojęcia, co ta armia urzędników tak naprawdę robi. Tusk jeszcze jednym królem (dekoracyjnym?) tego biurokratycznego molocha? W sumie to chyba logiczny wybór, bo Polska należy przecież do europejskiej czołówki biurokratycznej z 700 tysiącami urzędników, utrzymanie których kosztuje przeciętnego Polaka ok. 1000 złotych miesięcznie.Jadę sobie autobusem linii 180. Na siedzeniach naprzeciwko mnie siedzi sobie para: pan tak pod siedemdziesiątkę, pani również. Pan miętosi czule łapkę Pani i opowiada: „A teraz pójdziemy na wódkę na Stary Rynek, potem do restauracji, a na koniec jak zdążymy, to skoczymy do Muzeum Narodowego”. Pani szczerząc się od ucha do ucha: „No to po takim maratonie to spać będziemy do jutra” Autobus się kolebie Alejami Ujazdowskimi, pan opowiada dlaczego Aleja Szucha nazywa się jak się nazywa i jaką ma za sobą historię. Na jednym z przystanków wsiada babeczka koło 50. Koleś lat 20 siedzący obok zrywa się krzycząc „Proszę siadać, proszę siadać”. Babeczka śmiejąc się perliście: „No ja Cię przepraszam, ale taka stara jeszcze nie jestem”. Chłopaczyna opada na siedzenie, autobus się kolebie, świat zatapia się w słuchawkach iphonów, stronach gazet i książek. Toteż nikt nie zauważa wsiadającego do autobusu staruszka – bluza adidasa, dżinsy, koszulka polo okulary przeciwsłoneczne i uśmiech dookoła głowy. Nikt poza pierwszą Panią od wódeczki na starówce. Rzeczona zrywa się ze swojego miejsca patrząc na staruszka, zaczytana część świata podnosi głowy znad książek i również wstaje pokazując staruszkowi miejsce. Ten początkowo się kryguje, no ale siada i uśmiecha się jeszcze szerzej, choć wydawałoby się, że to niemożliwe. Po sekundzie na kolana tarabani mu się wnuczek mamroczący z niezadowoleniem w języku lengłidź, że zmęczony, że ciasno, że brak czekolady. Na to jak spod ziemi wyrasta mama i z zamorskim akcentem tłumaczy room escape latorośli, że albo u dziadka na kolanach, albo na stojąco, więc jakby nie ma o czym mówić. A tak naprawdę, to co konkretnie robi przewodniczący Rady Europejskiej? Wie ktoś? Bo to, że będzie zarabiał ok 42 tys. dolarów miesięcznie (ponad pół miliona dolarów rocznie – czyli więcej, niż zarabia prezydent Stanów Zjednoczonych) to wiemy. (Ale nie powiemy, bo przecież dżentelmenom o pieniądzach mówić nie wypada. Dżentelmeni wiedzą, że pieniądze, zwłaszcza wielkie, lubią ciszę.)Jakoś mam już dosyć wojowników room escape idei i rozmaitych fundamentalistów. Brak poglądów – poza przypadkami ciężkich niedorozwojów – też jest poglądem. A już w przypadku osób kulturalnych i ugodowych – nie ma nic ambitniejszego jak reprezentować „uśredniony, najwygodniejszy pogląd ogółu”. Przypomina mi się tu anegdota (upowszechniona też przez Wisławę Szymborską) o Einsteinie, który po wniebowstąpieniu i przeproszeniu wtrójcyjedynego, że weń nie wierzył, uprosił kreatora o wzór jaki zastosował przy stworzeniu świata. Gdy ten zapisał pół tablicy, Einstein mu przerwał i pokazując palcem zawołał: ależ tu jest błąd! Na co stwórca, bez zaskoczenia: – No właśnie… Nic na to jednak nie poradzę room escape, że niebotyczne gaże urzędników UE wydają mi się czasem zalegalizowaną formą korupcji – kupowania przez biurokratyczno-decyzyjny moloch ludzi, forsowania pewnych politycznych posunięć i wzmacniania własnego establishmentu. Demokratyczna kontrola całego tego układu będzie coraz bardziej trudna.

niedziela, 7 lutego 2016

dzieciaki

No i właśnie: czy „za naszych czasów” przesiadywanie z innymi dzieciakami na trzepaku, wspólne wychodzenie „na dwór” do pobliskiego parku, odwiedzanie podwórek przyjaciół ze szkoły nie były cudowne, szczęśliwe? Nie było komórek i cogodzinnej kontroli rodziców „gdzie jesteś?”, ale nie można powiedzieć, że byliśmy puszczeni samopas. Przy temacie „szczęśliwego” dzieciństwa należy również zauważyć procesy adopcji, które bardzo długo nie zaspokajały potrzeb opiekuńczych. Sztuczne pokrewieństwo nie miało na celu stworzenie domu rodzinnego dla osieroconego dziecka, lecz zabezpieczenie majątku przysposabiających. W epoce przedprzemysłowej przemieszczanie się dzieci między rodzinami było zjawiskiem powszechnym. Z resztą traktowanie dzieci adopcyjnych jako siły roboczej było obecne bardzo długo. Więc można postawić pytanie „O co właściwie chodzi z tym macierzyństwem?” „Czy dopiero teraz, w czasach, kiedy ludzie stają się bardziej otwarci na informacje i są właśnie zabiegani, wykształciła się więź emocjonalna między rodzicem i dzieckiem?”
Zgadzam się jednak z „clou” Twojego artykułu, iż w porównaniu z dwoma poprzednimi generacjami obecni rodzice dużo więcej czasu/myśli/energii ładują w organizację dzieciom czasu, pochylają się częściej i z większą uwagą nad ich emocjami, wspólne relacje są bliższe, jakby poważniejsze lub nawet bardziej „partnerskie”. Banalny przykład: obecnie nie znam rodzica, który kategorycznie kazałby dziecku posiłek „zjeść do końca”, gdy to nie ma na to ochoty.
Moje dziecko ma 5 lat i chodzi już na taniec, dziecięcą yogę, pianino i ma regularny trening gry w golfa. Tylko czasem pytam się, czy trzepak był gorszy?